ArtiOfBismarck

ArtiOfBismarck

Menu

Łapiduch


ŁAPIDUCH zamieszkiwał na pustkowiach z dala od ludzkich siedzib. Miał bulwiaste ciało i krótkie, chude kończyny zaopatrzone w długie, zakończone szponami palce. Jego skóra była szorstka i pokryta licznymi bliznami, a oczy świeciły złowrogim blaskiem. Polował na błąkające się po ziemi pokutujące dusze, które chwytał i bezlitośnie dręczył. Jego ofiary były zmuszone do nieustannego cierpienia, a ich płacz i jęki niosły się echem po pustkowiach.


Łapiduch był postrachem dusz, które nie mogły znaleźć spokoju po śmierci. Jego legowisko znajdowało się zazwyczaj w wydrążonym pniu starego drzewa lub w głębokiej jaskini, gdzie czatował na swoje ofiary. Kiedy udało mu się pochwycić duszę, znęcał się nad nią, doprowadzając do płaczu i rozpaczy. Nigdy jednak nie atakował ludzi żywych, co czyniło go mniej groźnym dla śmiertelników.


Z czasem łapiduchami nazywać zaczęto przeróżnej maści medyków i sanitariuszy, którzy wędrowali po wsiach, niosąc pomoc chorym i rannym. Jednak w przeciwieństwie do swych ludzkich odpowiedników, prawdziwe łapiduchy były niebezpieczne tylko dla zjaw i duchów, nigdy zaś dla żywych ludzi. Ich obecność była przestrogą dla dusz, które nie zaznały spokoju, przypominając im o konieczności odnalezienia drogi do zaświatów.


Legenda o łapiduchach była przekazywana z pokolenia na pokolenie, a ich historia była przestrogą przed niebezpieczeństwami, jakie mogą spotkać dusze po śmierci. Mieszkańcy wsi opowiadali sobie historie o łapiduchach, aby ostrzec się nawzajem przed ich gniewem i przypomnieć o konieczności zachowania czujności i ostrożności. W opowieściach tych łapiduch pozostawał symbolem tajemniczości i grozy, a jego legenda żyła w sercach ludzi, którzy z szacunkiem i lękiem wspominali spotkania z tym demonicznym stworzeniem.



Łauma


ŁAUMA była znana głównie na Litwie i Żmudzi jako władczyni bagien i trzęsawisk o półzwierzęcym, pokrytym czarną sierścią ciele. Jej oczy były jak dwa ogniste węgle, a pazury długie i ostre jak brzytwy. Mieszkała w najbardziej niedostępnych zakątkach lasu, a ktokolwiek próbował tam trafić, ginął przez nią utopiony. Łauma potrafiła też zwodzić natrętów tak długo, aż padali nieżywi ze zmęczenia.


Czasem pani bagien opuszczała pustkowia i zamieszkiwała bliżej ludzkich siedzib w starych ruinach lub opuszczonych cmentarzach. Stamtąd zachodziła do wsi, by zsyłać choroby i porywać noworodki. Jej obecność była zwiastunem nieszczęścia, a mieszkańcy wsi żyli w ciągłym strachu przed jej atakami.


Łauma nosiła na swym wydatnym brzuchu pas zwany przez wieśniaków linksmine. Mienił się on i błyszczał cudownym światłem, na którego widok biedacy tracili rozum. Wierząc, że doprowadzi ich do bogactwa, ruszali za demonem wprost do jego kryjówki i ginęli bez wieści. Od pięknego, acz feralnego przedmiotu wzięło swą nazwę ludowe określenie tęczy - „pas Laumy”.


Łauma była symbolem niebezpieczeństw, jakie kryją się w dzikich ostępach przyrody. Jej legenda była przestrogą przed lekkomyślnym wkraczaniem na tereny bagien i trzęsawisk. Mieszkańcy opowiadali sobie historie o Łaumie, aby ostrzec się nawzajem przed jej podstępnymi sztuczkami. Wierzono, że jedynym sposobem na ochronę przed jej wpływem było noszenie przy sobie amuletów zrobionych z roślin bagiennych, które miały odstraszać demona.


Łauma pozostaje jednym z najbardziej przerażających i tajemniczych stworzeń w mitologii litewskiej i żmudzkiej, a jej historia jest żywym świadectwem ludzkiej wyobraźni i strachu przed nieznanym.


Łełeki


ŁEŁEKI to plemię leśnych karzełków zamieszkujących pośród korzeni starych drzew. Te małe, zwinne istoty miały długie, splątane brody i nosiły ubrania zrobione z liści i mchu, co pozwalało im doskonale kamuflować się w leśnym otoczeniu. Jak wieść niesie, w swoich norkach gromadziły różne wydobyte spod ziemi skarby. Łełeki widywano czasem, jak siedząc na mchu w środku boru, przesypywały całe góry srebra i złota, głośno się przy tym śmiejąc. Ich śmiech był dźwięczny i radosny, przypominający dzwonki.


Zwabieni wizją bogactwa chciwcy próbowali się do tych kosztowności dostać, lecz zawsze z marnym skutkiem. Łełeki bowiem pilnie strzegły swej własności i nikt bez ich wiedzy nie wziął im nawet miedziaka. Potrafiły się, co prawda, dzielić pieniędzmi, ale tylko z ludźmi dobrymi i prawymi, których niezwykle szanowały. Były bardzo spostrzegawcze i potrafiły rozpoznać prawdziwe intencje człowieka.


Poza obdarowywaniem kosztownymi prezentami, karzełki zapewniały wędrowcom o czystym sercu spokój w trakcie odpoczynku, odganiały od nich dzikie zwierzęta i wskazywały właściwą drogę w leśnej gęstwinie. Ich pomoc była nieoceniona dla tych, którzy zgubili się w lesie lub potrzebowali schronienia przed burzą. Łełeki miały także zdolność leczenia drobnych ran i chorób za pomocą ziół, które zbierały w lesie.


Mieszkańcy okolicznych wsi opowiadali sobie historie o łełekach, aby ostrzec się nawzajem przed chciwością i przypomnieć o wartości uczciwości i dobroci. Wierzono, że łełeki potrafią zniknąć w mgnieniu oka, jeśli poczują się zagrożone, co czyniło je jeszcze bardziej tajemniczymi i nieuchwytnymi. Ich legenda była żywym świadectwem ludzkiej wyobraźni i szacunku dla sił natury, które potrafią być zarówno hojnie obdarowujące, jak i surowo karzące.

Łojma

Chłopi z Białej Rusi zawsze pilnie wypatrywali tej dziwnej, przypominającej chudą babę istoty, darzyli ją też olbrzymim szacunkiem. Łojma miała długie, splątane włosy i oczy, które zdawały się przenikać na wskroś. Jej skóra była blada jak śnieg, a ubrania zrobione z poszarpanych szmat, co nadawało jej jeszcze bardziej upiorny wygląd.


Gdy bowiem łojma biegała bezładnie po polach i pagórkach, zawodząc w nieznanym języku żałobne pieśni, wróżyła los, jaki czeka cały kraj w zbliżającym się roku. Jej pieśni były pełne smutku i melancholii, a ich dźwięk niósł się echem po okolicy, budząc grozę w sercach tych, którzy je słyszeli. Jeśli przybrała kolor zielony, znaczyło to, że nadchodzi niezwykły urodzaj, czerwony zwiastował okrutną wojnę, a czarna barwa wieszczyła zarazę.


Łojma była istotą niezwykle tajemniczą i nieprzewidywalną. Mieszkańcy wsi wierzyli, że jej pojawienie się jest znakiem od bogów i traktowali jej przepowiednie bardzo poważnie. Wierzono, że łojma potrafiła przewidzieć przyszłość i ostrzegać ludzi przed nadchodzącymi nieszczęściami. Jej obecność była zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem, a jej przepowiednie mogły zmienić losy całych społeczności.


Mieszkańcy Białej Rusi opowiadali sobie historie o łojmie, aby ostrzec się nawzajem przed jej gniewem i przypomnieć o konieczności zachowania czujności i ostrożności. Wierzono, że jedynym sposobem na ochronę przed jej wpływem było noszenie przy sobie amuletów zrobionych z roślin bagiennych, które miały odstraszać demona. Łojma pozostaje jednym z najbardziej przerażających i tajemniczych stworzeń w mitologii słowiańskiej, a jej historia jest żywym świadectwem ludzkiej wyobraźni i strachu przed nieznanym.


Łozownik


ŁOZOWNIK to białoruski demon zamieszkujący podmokłe lasy i bagna. Wyglądem przypominał malutkiego staruszka z długą brodą i świecącymi oczami, ubranego w zbyt obszerne szaty, które falowały przy każdym jego ruchu. Jego skóra była pomarszczona i szorstka, a głos przypominał szelest liści na wietrze.


Za kryjówkę obierał sobie łozy (czyli wierzbowe zarośla) porastające brzegi wód, gdzie budował swą dobrze ukrytą siedzibę. Takie domostwo nie miało okien i drzwi, a wchodziło się do niego przez dziurę w dachu. Jeśli komuś udało się wypatrzeć domek łozownika i próbował się do niego zbliżyć, chatka sama oddalała się od ciekawskiego na bezpieczną odległość. Łozownik starał się bowiem za wszelką cenę unikać ludzi i cenił sobie tylko własne towarzystwo.


Lecz i jemu czasem przecież doskwierała nuda. Wtedy dla zabicia czasu płatał niewinne figle wędrującym przez bagna chłopom lub pomagał pracującym w lesie smolarzom. Potrafił na przykład zamieniać miejscami narzędzia, sprawiając, że praca stawała się bardziej uciążliwa, lub ukrywać ich jedzenie, zmuszając ich do dłuższych przerw na poszukiwania. Mimo tych psot, łozownik nigdy nie wyrządzał poważnej krzywdy ludziom, a jego figle były raczej nieszkodliwe.


Łozownik był także znany z tego, że potrafił leczyć drobne rany i choroby za pomocą ziół, które zbierał w lesie. Mieszkańcy okolicznych wsi opowiadali sobie historie o łozowniku, aby ostrzec się nawzajem przed jego figlami i przypomnieć o konieczności zachowania ostrożności w lesie. Wierzono, że łozownik potrafi zniknąć w mgnieniu oka, jeśli poczuje się zagrożony, co czyniło go jeszcze bardziej tajemniczym i nieuchwytnym.


Legenda o łozowniku była żywym świadectwem ludzkiej wyobraźni i szacunku dla sił natury, które potrafią być zarówno hojnie obdarowujące, jak i surowo karzące.


Macica

 W czasach, gdy wykształceni medycy za najlepszy środek dezynfekujący rany uważali wrzący olej, włościanie pozostawali mocno nieufni wobec osiągnięć współczesnej im nauki. Miewali przy tym własne, czasem bardzo ciekawe wyobrażenia dotyczące ludzkiej anatomii. Otóż wierzono powszechnie, że każdy człowiek bez względu na płeć hoduje w swych wnętrznościach robaka zwanego macicą. Ten obły stwór o wielu odnóżach przypominał nieco owada. Macica sadowiła się w jamie brzusznej w okolicach pępka.


Nie wiadomo, jaką pełniła tam funkcję, niemniej pewnym jest, że gdy umierała, wraz z nią odchodził nosiciel. Dlatego należało o nią odpowiednio dbać. W razie ziębienia należało ją ogrzewać okładami, tak by się nie denerwowała. Jeśli bowiem ktoś chorował, źle się odżywiał i dużo stresował, rozsierdzona macica zaczynała się wiercić, a w końcu wbijała się ostrymi pazurami w ciało nosiciela, powodując u niego paraliżujący ból.


Aby rozluźnić uścisk stworka, należało go odpowiednio „zbrzydzić". Znachorzy zalecali więc inhalację dymem z palonego bursztynu, piór i włosów wyrwanych pacjentowi z… samego dołu pleców. Pomagało też picie gorzałki z domieszką gęsiego łajna (koniecznie wyciśniętego przez szmatkę), smalcu lub pieprzu.


Macica była postrachem wielu ludzi, a jej obecność tłumaczyła różne dolegliwości, które nie miały innego wyjaśnienia. Wierzono, że macica mogła się przemieszczać w ciele, powodując różne objawy w zależności od miejsca, w którym się znajdowała. Jej ruchy były odczuwane jako bolesne skurcze i kolki, a jej obecność była przyczyną wielu chorób.


Mieszkańcy wsi opowiadali sobie historie o macicy, aby ostrzec się nawzajem przed jej zgubnym wpływem. Wierzono, że odpowiednie dbanie o zdrowie i unikanie stresu mogło zapobiec jej gniewowi. Macica była symbolem tajemniczych sił, które rządziły ludzkim ciałem, przypominając o kruchości zdrowia i konieczności dbania o siebie.


Majki


Majki, mawki czy Newki to małe, roztańczone stworzenia, które zamieszkują gęste puszcze i tajemnicze górskie jaskinie. Te magiczne istoty zazwyczaj starannie unikają spotkań z ludźmi, co sprawia, że są owiane aurą tajemnicy. Ich obecność na danym terenie można rozpoznać po wydeptanych na leśnych polanach kręgach, które są śladami ich nocnych hulanków i tańców pod gwiazdami.


Czasami jednak Majki zbliżają się do wiejskich chałup, by spłatać jakiś niewinny figiel. Ich najbardziej rozpoznawalną i popisową psotą jest urządzanie „kociej muzyki" tuż pod oknami dokazujących kochanków. W ten sposób majki potrafią zniechęcić niejednego współmałżonka do ewentualnej zdrady, przerywając romantyczne chwile hałaśliwymi dźwiękami, które przypominają miauczenie kotów.


Majki są znane również z innych psot. Często plączą włosy śpiącym dzieciom, zostawiając po sobie małe warkoczyki, które trudno rozplątać. Innym razem mogą ukraść drobne przedmioty z domów, takie jak łyżeczki czy guziki, które później znajdują się w zupełnie niespodziewanych miejscach.


Te małe stworzenia są także opiekunami lasów i gór. Dbają o to, by ludzie nie niszczyli przyrody i nie zakłócali spokoju dzikich zwierząt. Wierzy się, że Majki potrafią ukarać tych, którzy nie szanują natury, sprowadzając na nich pecha lub gubiąc ich w lesie.



Mamon


Mamon to tajemniczy leśny stwór, przypominający skrzyżowanie olbrzymiego czarnego psa i wołu. Jego zadaniem było strzeżenie skarbów zakopanych pod korzeniami drzew przez różnorakich zbójów i rzezimieszków. Te nieczystą drogą zdobyte pieniądze musiały w jedną noc roku wynurzyć się na powierzchnię, wysuszyć oraz „przepalić” – czyli oczyścić z rdzy i pleśni. Był to moment, który wykorzystywali wszelkiej maści poszukiwacze pragnący się szybko wzbogacić.


Aby uniknąć intruzów, Mamon rozpuszczał wokół swojej siedziby „diable ślepia”, czyli chmary błękitnych ogników. Te zwodnicze światła miały na celu zmylenie poszukiwaczy skarbów i wyprowadzenie ich na bagna, z dala od właściwego miejsca ukrycia skarbów.


Mamon był również znany z innych sposobów ochrony swoich skarbów. Często tworzył iluzje, które sprawiały, że las wydawał się nieprzenikniony, a ścieżki prowadziły w kółko. Niektórzy twierdzili, że mamon potrafił przywoływać duchy lasu, które odstraszały nieproszonych gości.


Legenda głosi, że tylko najodważniejsi i najbardziej wytrwali poszukiwacze mogli przechytrzyć Mamona i dotrzeć do jego skarbów. Jednak nawet wtedy, zdobycie bogactw nie gwarantowało szczęścia, gdyż mamon mógł rzucić klątwę na tych, którzy ośmielili się naruszyć jego terytorium.


Manek


Manek to mały stworek, którego imię pochodzi od słowa “manić”, czyli oszukiwać. Każdy, kto zapisał mu swoją duszę, mógł liczyć na szybkie wzbogacenie się. Sąsiedzi często mówili o takich osobach: “Manek im pieniądze nosi, nawet woły im się cielą”. Pieniądze, które demon sypał kominem do chaty, nie błyszczały złotem, ale raczej srebrem lub miedzią. Miały jednak pewną cudowną cechę – wydane zawsze wracały do kieszeni właściciela.


Jednak nie wszyscy byli świadomi, jak zabezpieczyć się przed oszustwem. Aby uniknąć ucieczki feralnych monet, należało na nie napluć, a w sakiewce zawsze nosić kawałek skórki z poświęconego chleba. Ci, którzy znali te metody, zazwyczaj dobrze prosperowali dzięki mankowi.


Manek był również znany z innych psot. Często plątał włosy śpiącym dzieciom, zostawiając po sobie małe warkoczyki, które trudno było rozplątać. Innym razem mógł ukraść drobne przedmioty z domów, takie jak łyżeczki czy guziki, które później znajdowały się w zupełnie niespodziewanych miejscach.


Niestety, bogactwo zdobyte dzięki mankowi miało swoją cenę. Gdy nadchodziła kostucha, nieszczęśnicy trafiali do piekła, gdzie mieli dużo czasu na wspominanie, jak to dali się “omanić”. Manek, choć przynosił bogactwo, był również symbolem oszustwa i zguby.



Mamuna

Znana również jako Boginka, Czarcicha, Dekla, Lamija, Małpa, Oćwiara, Odmienica, Pałuba, Sibiela, Zmianica, to tylko niektóre z imion, pod jakimi znany był w Polsce demon porywający dzieci z kołysek i podrzucający w ich miejsce swoje własne młode. Nienawidzono i bano się tego stwora na terenie całej Rzeczypospolitej. Mamuna była opisywana jako istota o dużym wzroście, z nieproporcjonalnie wielkimi łapami, świńskimi kłami i szczeciniastym futrem porastającym całe ciało, co tylko pogarszało jej wizerunek wśród mieszkańców wsi.


Mamuna zamieszkiwała lasy i niedostępne mateczniki, które opuszczała tylko na czas łowów. Podchodziła wtedy pod osady ludzkie i, korzystając z momentu nieuwagi, podmieniała w kolebce jakiegoś nieszczęsnego szkraba. Czasem zdarzało się, że upatrzywszy sobie ciężarną niewiastę, boginka gnębiła ją jeszcze długo przed porodem, a niekiedy, o zgrozo, podmieniała płód w łonie matki. Zasadniczo jednak interesowały ją nieochrzczone niemowlaki. Gotowa była nawet siłą wydzierać je z rąk matek, by porwać w głąb puszczy.


Co się z takimi dziećmi dalej działo, nie wiadomo, w każdym razie prawie nigdy już nie wracały do domu. Jako formę rekompensaty boginka zawsze pozostawiała pokrzywdzonym rodzicom swoje dziecko. Był to jednak brzydki, chudy i nieustannie wrzeszczący bachor, nijak mający się do pulchnego aniołka, którego matka pozostawiła na chwilę bez opieki. Choć podmieniec nie odziedziczał po mamusi kłów i futra, wyrastał na głupkowatego, złośliwego i ponurego człowieka. Dużo spał, często jadł i nie był zdatny do żadnej roboty.


W czasach, gdy zawód polityka jeszcze nie istniał, była to dla rodziców prawdziwa tragedia. Dlatego starali się oni wymóc na bogince zwrot swojego rodzonego potomka. W tym celu należało położyć odchowanego już podmieńca na kupie gnoju i bić święconą rózgą, aż Boginka zlituje się nad swoim szczenięciem i weźmie je z powrotem, zwracając przedtem ludzkie dziecko. Co prawda mamuna zazwyczaj nie przychodziła, ale regularnie powtarzana operacja dawała zadziwiające rezultaty. Traktowany mokrą witką nastolatek odmieniał się wewnętrznie – przestawał się lenić i kraść, nabierał szacunku do starszych, łapał się każdej roboty i z czasem wyrastał na wartościowego człowieka. Nie na darmo bowiem mówi Księga Przysłów: „Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, a kto kocha go – w porę go karci”.


Miedznik

Miedza, czyli pas ziemi niczyjej, od zawsze pełniła rolę granicy nie tylko pomiędzy polami, ale także pomiędzy światami. To miejsce, gdzie nasza rzeczywistość, zamieszkana przez żywe istoty, stykała się z tajemniczym światem zaświatów. Od wieków wierzono, że na miedzach gromadziły się byty nadprzyrodzone, które często obierały te tereny za swój dom. Z tego powodu, przebywając na miedzy, należało zachować szczególną ostrożność, aby nie zakłócić spokoju tych niewidzialnych istot. Jednym z najważniejszych zaleceń było unikanie rozpalania ognisk na miedzy – wierzono, że ogień mógł niechcący zranić lub nawet oparzyć istoty śpiące pod ziemią, takie jak Miedźnik.


Miedźnik był demoniczną istotą, która powstawała z duszy człowieka, za życia oszusta i kłótnika. Był to ktoś, kto całe życie spędzał na konfliktach z sąsiadami, a jego szczególną winą było nieuczciwe przesuwanie miedzy, co zwiększało jego posiadłość kosztem cudzej ziemi. Po śmierci taka osoba nie zaznawała spokoju. Przeistaczała się w potępieńca, który musiał pokutować za swoje grzechy, strasząc żywych.


Według legend, Miedźnik objawiał się nocami jako blado świecąca postać, snująca się bez celu po polach. W ciszy i mroku polskich wsi jego obecność wywoływała lęk, a samo jego pojawienie się było zwiastunem czegoś złego. Niezależnie od tego, jak daleko się znajdował, jego blada, niematerialna sylwetka wzbudzała w ludziach grozę. Wierzono, że miedźnik nie mógł samodzielnie opuścić swojego miejsca pokuty, dopóki ktoś nie wyzwolił go przy pomocy odpowiedniej formuły magicznej. Była to jednak trudna i ryzykowna sztuka, wymagająca znajomości starodawnych zaklęć oraz odwagi do zmierzenia się z istotą, której gniew mógł być przerażający.


Opowieści o Miedźniku przypominały o konieczności uczciwego życia i szacunku dla sąsiadów oraz ich własności. W społecznościach wiejskich granice między posiadłościami miały bowiem nie tylko znaczenie praktyczne, ale też symboliczne – przekroczenie ich oznaczało zakłócenie porządku, które mogło wywołać nie tylko ludzką zemstę, ale i gniew sił nadprzyrodzonych.




Miesięcznik

Miesięcznik to na pierwszy rzut oka zwyczajny mężczyzna, którego życie podporządkowane było niezwykłemu cyklowi księżyca. Podczas pełni przechodził tajemniczą, magiczną przemianę, która czyniła go na cztery tygodnie... kobietą. W tym czasie jego życie zmieniało się diametralnie – stawał się pełnoprawną wieśniaczką, zarówno w zachowaniu, jak i wyglądzie.


Jako kobieta, Miesięcznik nosił sukienki i tradycyjne chusty, dokładnie tak jak inne kobiety z jego wioski. W jego codziennych obowiązkach pojawiały się prace związane z domem i gospodarstwem – doił krowy, piekł chleb, zajmował się szyciem i haftowaniem. Włączał się także w życie towarzyskie wiejskich kobiet, biorąc udział w codziennych plotkach, wymianie najnowszych wieści i wspólnym obgadywaniu sąsiadek. Dla wszystkich wokół był po prostu "babą", żyjącą zgodnie z przyjętymi zwyczajami i obowiązkami.


Jednak przy kolejnej pełni księżyca, kiedy srebrny krąg oświetlał wiejskie krajobrazy, Miesięcznik ponownie zmieniał swoją postać – wracał do swojej męskiej formy. Jako mężczyzna porzucał sukienki, wskakiwał w portki, zakładał skórzane buty i zapalał fajkę, a jego zachowanie stawało się typowe dla wioskowych chłopów. Znów przeklinał siarczyście, pracował przy cięższych zajęciach, jak rąbanie drewna czy naprawa płotów, i – co najważniejsze – ruszał z kompanami do karczmy, by pić wódkę, grać w karty i głośno rozmawiać o męskich sprawach.


Cykl ten powtarzał się bez końca – każda pełnia księżyca przynosiła zmianę, a miesięcznik przez całe swoje życie balansował pomiędzy dwoma światami. W jednej chwili pełnił rolę kobiety, a w kolejnej powracał do roli mężczyzny, co stanowiło swoisty rytuał, któremu podlegał bez względu na własną wolę. To podwójne życie budziło zaciekawienie, ale też rozbawienie wśród sąsiadów, którzy z czasem przywykli do tego niezwykłego fenomenu.


Legendę o Miesięczniku opowiadano z pokolenia na pokolenie jako barwną historię, pełną humoru i elementów tajemniczości. Miesięcznik symbolizował zmienność natury ludzkiej, a także odwieczne cykle, którym podlegają wszyscy – choć w jego przypadku w wyjątkowo osobliwy sposób.




Mara


Mara to przerażający demon, który pojawiał się na poleskich mokradłach i łęgach, gdy wieczorna mgła gęsto spowijała okolicę. Strwożeni gospodarze szybko zaganiali swoje stada do obór i owczarni, wiedząc, że mara rozwija zasłonę z duchów, by ukryta za nią niezauważenie zbliżyć się do ludzkich siedzib. Lecący nad wsią demon wydawał z siebie potępieńcze jęki, które doprowadzały zwierzęta i ludzi do obłędu. Konie szalały w stajniach, woły ryły racicami ziemię, psy skamlały w budach, a ludzie popadali w dziwny smutek i nostalgię.


Trwało to całą noc i kończyło się dopiero wraz z pierwszym pianiem koguta. Wtedy też, gdy pierzchała kurtyna ze zjaw, można było przez chwilę ujrzeć prawdziwe oblicze odlatującej mary – długiego niczym pień drzewa stwora o krótkich, borsuczych łapkach i błoniastych skrzydłach.


Mara była znana z tego, że jej obecność wywoływała chaos i strach. Jej potępieńcze jęki były tak przerażające, że nawet najodważniejsi mieszkańcy wsi bali się wychodzić na zewnątrz. Wierzono, że mara potrafiła wnikać w sny ludzi, przynosząc im koszmary i niepokój. Niektórzy twierdzili, że demon ten potrafił również wywoływać choroby u zwierząt i ludzi, co tylko potęgowało strach przed nim.


Aby chronić się przed marą, ludzie stosowali różne zabiegi magiczne i rytuały. Wieszano nad drzwiami i oknami czosnek, który miał odstraszać demona, a także palono specjalne zioła, których dym miał chronić domostwa przed złymi duchami. Niektórzy wierzyli, że modlitwy i błogosławieństwa kapłanów mogły zapewnić ochronę przed marą.



Martwiec

Martwiec, znany również jako Perełesnyk, to czerwony upiór spotykany na Polesiu i Ukrainie, żywiący się ludzką krwią. Powstawał ze zmarłego, którego rodzina zbyt długo i zbyt intensywnie opłakiwała, nie pozwalając tym samym odejść jego duszy w zaświaty. Nocami nieboszczyk wstawał z grobu, rozpościerał błoniaste skrzydła, wzbijał się w niebo i krążył nad wioską w poszukiwaniu ofiar. Najchętniej polował w czasie pełni, przed czym ostrzegała stara ludowa rymowanka:


Księżyc świeci,

martwiec leci,

sukieneczka szach szach szach,

panieneczko, czy nie strach.


Upiór słynął z nieludzkiej siły – nawet najmocniejszych parobków rozrywał na pół jak kawałek pergaminu. Zazwyczaj jednak działał podstępnie i tchórzliwie. Napotkanego człowieka najpierw usypiał, a następnie ściskał mu nos tak mocno, aż tryskała krew, którą stwór chłeptał jak najprzedniejsze wino. Bywało, że potwór napadał całe grupy ludzi zgromadzone na przykład na nocnej zabawie. Wtedy rano zamiast upitych gorzałką biesiadników w chacie znajdowano stertę trupów, z których każdy miał w piersiach ziejącą dziurę. Martwiec uwielbiał bowiem zjadać świeże ludzkie serca.


Aby uchronić się przed atakiem upiora, należało nosić przy sobie poświęcony krzyżyk lub różaniec. Jednak odstraszanie stanowiło zawsze rozwiązanie tymczasowe. Docelowo stwora trzeba było unieszkodliwić. Najlepiej za dnia, kiedy syty odpoczywał w grobie. Niektórzy radzili posypać jego mogiłę makiem, inni kazali wbijać w trupa osikowe kołki i stalowe bretnale. Jednak najskuteczniej, jak przy większości niemiłych człowiekowi istot, działał mocny cios osią od wozu prosto w demoniczny łeb.




Strona:1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7
Artiofbismarck
Ustawienia plików cookie
X
Ta strona używa plików cookie, aby zapewnić lepsze wrażenia podczas przeglądania.
Możesz je wszystkie zaakceptować lub wybrać rodzaje plików cookie, na które chcesz zezwolić.
Ustawienia prywatności
Wybierz, na które pliki cookie chcesz zezwolić podczas przeglądania tej witryny. Należy pamiętać, że niektórych plików cookie nie można wyłączyć, ponieważ bez nich witryna nie działałaby.
Niezbędny
Aby zapobiec spamowi, ta strona używa Google Recaptcha w swoich formularzach kontaktowych.

Ta witryna może również wykorzystywać pliki cookie do systemów handlu elektronicznego i płatności, które są niezbędne do prawidłowego działania witryny.
Usługi Google
Ta strona korzysta z plików cookie Google, aby uzyskać dostęp do danych, takich jak odwiedzane strony i Twój adres IP. Usługi Google dostępne w tej witrynie mogą obejmować:

- Mapy Google
- Czcionki Google
Oparte na danych
Ta witryna może wykorzystywać pliki cookie do rejestrowania zachowań odwiedzających, monitorowania konwersji reklam i tworzenia odbiorców, w tym z:

- Google Analytics
- Śledzenie konwersji Google Ads
- Facebook (Meta Pixel)